Wreszcie zjadłam coś konkretnego mmm.
Czuję się super extra cool.
W sobotę ważenie , a ja się panicznie boję , żeby nie było więcej niż jest , dlatego ćwiczę i ćwiczę.
Nadal nie mogę się wypróżnić przez co muszę zaparzyć senes dzisiejszej nocy.
Moje menu na dziś wyglądało tak:
Śniadanie
Sałatka w tym: jedna rzodkiewka , kawałeczek poru , dwa liście sałaty lodowej , kawałek papryki czerwonej doprawiłam bazylią , pieprzem ziołowym oraz kilkoma kroplami winegretu (czy jak to tam się pisze)
Wyszły mi niecałe dwie garstki więc jedną zjadłam na śniadanie , a drugą część dwie godziny później.
Obiad
Garstka warzyw na patelnie na jednej łyżeczce oliwy z oliwek z malutką ilością pomidorów w puszce do tego kilka małych fasolek szparagowych , wszystko przyprawiłam mixem przypraw bez soli.
Było pyyyyyyyysznie.
Ćwiczyłam brzuszki , kilka ćwiczeń na nogi itp.
Macie jakiś pomysł na ćwiczenie ramion i ud?
Nie chodzi mi o rzeźbę , a o spalenie tkanki tłuszczowej.
Jutro dzień z owocami ;d